środa, 27 stycznia 2021

Naleśniki

 Aeden przygotowywał się do Naleśnikowego Rajdu bardzo długo. Wiedział, że jego matka zdobyła w poprzedniej edycji drugie miejsce, specjalnie powróciła z martwych. Razem z Silverem kilka godzin przed rozpoczęciem rajdu przyrządzili wielkiego, grubego naleśnika, żeby Aeden mógł wziąć udział w wyścigu. Był ładnie przyrumieniony, a chociaż przy rytuale, który był niezbędny do ożywienia placka, zaczął płonąć, nie było nawet śladu spalenia. Naleśnikowi wyrosły długie, silne nogi, pokryte czarnym futrem. Jego przód pozostał łysy, kiedy zad porósł białymi włosami. Pies i robot byli dumni ze swojej kreacji. Czekali z ekscytacją na znak, który oznaczał zebranie się na linii startu.
 W końcu wybiła ta godzina. Aeden leżał nisko na swoim naleśniku, gotowy do startu. Nie był oczywiście sam na linii. Obok niego było wiele naleśników, ale on skupiał się na tym, co było przed nim. Słyszał Uratoshi'ego, bardzo trudno było go nie słyszeć, wkładał serce w kibicowanie drugiemu ojcu swojego dziecka.
 Naleśniki wyglądały różnie. Pies widział, że nie tylko on znalazł tą książkę o rytuałach, która siedziała od dawna na najwyższej półce w zamkowej bibliotece. Niektóre naleśniki widocznie się wyróżniały. Aeden nie mógł się doczekać, aż zobaczy wszystkie naleśniki w ruchu. Czuł, że to będzie dobry rajd.
 Aeden uspokajał naleśnika, bardzo podekscytowanego tym, co działo się wokół niego. Głaskał go lekko po jego czuprynie, która dopiero teraz wyrosła mu z przodu. W końcu usłyszeli "gotowi?" i oboje, naleśnik i jeździec, podskoczyli i przygotowywali się do startu. "Na miejsca". Oni już byli gotowi, czekali na "start".
 Wreszcie ruszyli. Wszystkie naleśniki gnały z największą osiągalna dla nich prędkością. Używały swoich nóg, łap, skrzydeł, albo silników. Rodziny dopingowały swoich krewnych, każdy uczestnik mógł liczyć na swojego przyjaciela trzymającego za niego kciuki. Aeden słyszał głos Uratoshi'ego, który zawsze uspokajał go, wypełniał nadzieją. Teraz wiedział, że nie może się poddać. Postanowił to zrobić nie tylko dla siebie i swojej zmarłej matki, ale także dla niego i Klausa, który biegł razem z rhodesianem obok toru, oczywiście wiele wolniej, ale nikogo to nie obchodziło, teraz ważne były naleśniki, które pędziły tak szybko, jak tylko mogły, omijając bądź przeskakując nad przeszkodami.
Wiedział, że nie może za długo skupiać się na głosie jednego z najgłośniejszych kibiców, ale i tak pozwolił się trochę ponieść. Stracił na chwilę kontrolę nad naleśnikiem, przez co prawie wpadł do fosy, ale naleśnik wyskoczył w powietrze i Aeden znalazł się na mostku na drugą stronę. Nie było czasu do stracenia, pies klepnął placek w bok i ten przyśpieszył, nadrabiając stracony czas. Naleśniki miały prawie równą prędkość. Psy zerkały czasem na przeciwników, jednak nie robił tego Aeden. Jego obchodziła tylko meta, której jeszcze nie widział. Trochę się zdenerwował, jednak gdy spojrzał w dół i zobaczył zdeterminowaną minę naleśnika, uśmiechnął się i pacnął go w bok. Naleśnik dawał z siebie wszystko. Jego nogi poruszały się bardzo szybko. Większość kibiców już się zmęczyła, ale niektórzy dalej krzyczeli do uczestników słowa wsparcia.
- Dasz radę, Aeden! - wrzeszczał Uratoshi. Uśmiech nie schodził z pyska psa.
 Spojrzał za siebie, jednak był to błąd. Przed uczestnikami znajdowała się kolejna przeszkoda. Szara rura wykonana z metalu przecinała tor na mniej więcej połowę. Naleśniki z psami na grzbietach miały prześlizgnąć się pod nią. Aeden nie miał czasu, żeby skoczyć. Zniżył się jeszcze bardziej i zamknął oczy. Miał nadzieję, że jakimś cudem to się uda. Naleśnik z bardzo dużą prędkością ślizgnął się pod rurką. Pies czuł, jak jego skóra ugniata się pod rurką. Było blisko. W tym momencie mógł skończyć się wyścig Aedena, jednak miał on szczęście.
- Uczestnicy pokonali połowę toru! - usłyszał głos komentatora. Miał nadzieję, że w tej edycji Naleśnikowego Rajdu Marinette zostanie komentatorem, jednak brała ona udział. Wiedziała, jak dobrze zająć się naleśnikiem i przygotować go do rajdu, a w jego prowadzeniu była świetna. Wiedział, że wygranie z nią będzie będzie trudne i miał małe szanse, ale mimo to pędził, bo gdyby nawet miał wygrać drugie miejsce, nie chciał zawieść przyjaciół i szczeniaka.
 Naleśnik przeskoczył nad kolejną przeszkodą. Aeden uniósł się, by nie spaść. Była to skuteczna i powszechnie używana technika. Aeden zaczynał trochę się tym męczyć. Przez to, że był ojcem, zaniedbał trochę treningi morderców. Sapał cicho, ale jego zmęczenie nie mogło pokonać jego i naleśnika. Zaszedł już za daleko. Jego okulary, które broniły go przed pyłem spadły i zostały na torze. Zamknął oczy, do których wleciał pył. Miał dalej przy sobie swoje szczęście. Gdyby był większym psem, nie mógłby razem z naleśnikiem zmieścić się pod przeszkodami, zostałby zmuszony do skakania będąc ślepym. Musiałby wtedy liczyć na pomoc naleśnika, ponieważ ostrzeganie uczestników przez widownię nie było mile widziane. Tarł swoje oczy, które dalej nie pozwalały mu dobrze widzieć. Naleśnik wyminął słup i prawie spadł, jednak jego pazury wczepiły się w placek, który zawył. Pogładził go i wyszeptał szybko przeprosiny, które płynęły prosto z jego serca. Nie chciał skrzywdzić swojego rumaka. Był całkowicie przeciwko takiemu zachowaniu. Naleśnik trochę zwolnił, ale po chwili powrócił do swojej prędkości. Aeden mógł znowu widzieć. Mrugnął dwa razy i w oddali mógł już zobaczyć podłużny, papierowy plakat z napisem "meta". Nie było tam jeszcze nikogo, co oznaczało, że miał szanse. Pośpieszył naleśnika z uśmiechem. Nagle minęło mu całe zmęczenie i mógł unosić się i opadać tyle, ile chciał, a było to potrzebne, ponieważ tu zwiększała się ilość przeszkód. Naleśnik zaczął się denerwować, co było łatwo zauważalne. Zaczął się pocić mieszaniną mleka, wody i oleju. Pies ledwo mógł się utrzymać na naleśniku. Bał się, że spadnie tuż przed metą i upokorzy się przed wszystkimi. Pogłaskał naleśnik, by go uspokoić i ponownie go pośpieszył.
 Ktoś obok zrobił fikołka w powietrzu. Zobaczył to kątem oka, bo był skupiony głównie na torze. Podziwiał śmiałość naleśnika i jego jeźdźca, małego jamnika. On przecież ledwo trzymał się na grzbiecie swojego rumaka! Było już na szczęście blisko. Niedługo miał dosięgnąć mety. Wszyscy myśleli, że widownia nie mogą być bardziej podekscytowane, ale psy czekające na mecie skakały, piszczały, krzyczały. Czekali na zwycięzcę. Po wszystkim miała odbyć się dekoracja, obok mety stało podium z trzema miejscami. Aeden miał nadzieję, że zaraz stanie na najwyższym miejscu razem ze swoim włochatym naleśnikiem. Ta myśl napędzała ich obu. Nie mogli się doczekać, by dowiedzieć się, czy ich wysiłek poszedł na marne, czy nie. Pośpieszył naleśnika. Zauważył obok mety Uratoshi'ego, Silvera i Klausa. Silver trzymał w swoich rękach wielki plakat z imieniem Aedena i rysunkami Klausa i motywującymi hasłami. Aeden wiedział już, co zrobi, kiedy tylko dotrze do mety. Podziękuje naleśnikowi i tym, którzy trzymali za jego kciuki. Przyjaciele, których mógł nazywać swoją rodziną, a z żadnym z nich nie dzielił krwi. Po zobaczeniu tego ponownie pośpieszył naleśnika, pacając go w bok. Naleśnik nigdy nie biegł tak szybko. W końcu im się udało! Przekroczyli metę, zwalniając dopiero za nią. Aeden spojrzał w kierunku swojej "rodziny". Biegli oni do niego. Pies podziękował naleśnikowi. Pogłaskał go po czuprynie, a ten zamruczał jak kot. Odwrócił się do przyjaciół. Uratoshi przytulił go. Dopiero teraz zauważył, jak się spocił, ale rhodesian nie wyglądał, jakby mu to przeszkadzało.
- Wiesz, jak się martwiłem, kiedy zamiast skakać leżałeś na naleśniku? - powiedział. Aeden odwzajemnił przytulasa i próbował się uspokoić. Zawsze było to łatwiejsze przy Uratoshi'm. Zamknął na chwilę oczy i po chwili spojrzał na to, co działo się wokół niego. Sędziowie patrzyli teraz na zdjęcie, które zostało wykonane, kiedy pierwszy uczestnik przekroczył metę. Nie mógł się doczekać, by dowiedzieć się, jakie miejsce zajął. Ogłoszona została przerwa. Naleśniki zostały zabrane do stajni, by mogły chwilę odpocząć po morderczym wyścigu. Kiedy nadszedł moment dekoracji, przed podium ustawione zostały ławki. Klaus siedział na kolanach Silvera, dokładnie tak, jak kiedyś robił to Aeden. On sam siedział tuż obok Uratoshi'ego. Jego serce biło bardzo szybko. Naleśniki wróciły i w końcu można było ogłosić wyniki. Aeden obserwował ruchy łap ogłaszającego wyniki psa. W końcu mieli poznać wyniki. Pies wyjął z koperty kartę z wynikami i odczytał ją.

niedziela, 4 marca 2018

Obcy: k
Ty: Cześć Karolina
Obcy: Hej
Ty: Jak życie?
Obcy: Spoko a twoje?
Ty: No średnio tak
Ty: jak zawsze
Ty: znasz mnie przecież, wiesz
Obcy: nie ni zmam XD
Ty: No jak nie?
Obcy: nie*
Ty: Kuba
Ty: z Twojego miasta
Obcy: Co?! Ale troll nie udany XD
Ty: Sama jesteś troll
Ty: nieudany
Obcy: YHY
Ty: z naciskiem na nieudany
Ty: pół-troll pół-elf?
Obcy: Nom XD
Ty: o kurde
Ty: w sumie
Ty: to byłoby fajne
Ty: po kim masz inteligencję?
Obcy: Dla kogo xd
Obcy: po twoim starym
Ty: co
Ty: Karolina
Ty: Co Ty mówisz?
Ty: mój stary to pół-ork
Obcy: ja nie mówie tylko pisze
Ty: w 5 edycji na pewno nie mają żadnego minusu do inteligencji
Ty: więc
Ty: TROLL NIEUDANY
Obcy: no nie udał ci sie
Ty: boże
Ty: Ty chyba po tym trollu masz inteligencję jednak
Obcy: NAjak
Ty: A matka to był troll, czy ojciec?
Obcy: no twój stary
Ty: Boże
Ty: Ty chyba serio masz 7 do inteligencji
Ty: nie jesteśmy spokrewnieni przecież
Ty: Karolina
Obcy: JA nie jestem Bogiem uświadom to sobie
Ty: nigdy Cię w przedszkolu nie lubiłem
Ty: to jest najgorszy tekst jaki słyszałem
Obcy: Nie jestem Karolina XD
Ty: Jesteś przecież
Ty: Chyba, że to alternatywny swiat, w którym się tak nie nazywasz
Ty: to wtedy sorry
Ty: muszę się przenieść do innego wtedy
Ty: Bo mogłem tu w sumie nawet nie istnieć
Obcy: XD
Obcy: NO
Ty: więc śmiesznie trochę
Obcy: dla mnie nie '-'
Ty: no wiesz
Ty: Jednym z efektów tego, że nie istnieję
Ty: może być to, że może sobie umrę.
Ty: tak
Ty: randomowo
Obcy: A ok
Ty: więc
Ty: śmiesznie bardzo
Obcy: Zmień dilera
Ty: i tak zawsze chciałem umrzeć
Obcy: wyjdzie ci to na dobre
Ty: narkotyki nie są dobre dla Twojego zdrowia
Ty: a że potrzebuję być zdrowy, żeby utrzymać swoją profesję
Ty: no to nie mogę brać
Obcy: A dla twojego tymbardziej
Obcy: XD
Ty: Masz rację właściwie
Ty: Mój ojciec pół-ork
Ty: i jego żona
Ty: cholerny
Ty: Tiefling
Ty: czyli tak niezbyt
Obcy: Spoko
Ty: w sensie mogą się rozmnażać, ale no
Obcy: Lepiej ni e
Ty: jakiś pół-demon chyba
Obcy: XD
Ty: i pół-ork?
Ty: to jest skazane na porażkę
Ty: i tak oto jestem.
Obcy: UŻywki nie są dla cb
Ty: No nie są
Ty: dlatego nie biorę
Obcy: To po co j*bierzesz
Ty: To by przeszkadzało tylko
Ty: No mówię, że nie biorę
Obcy: W czym?
Ty: W byciu cholernym strażnikiem międzywymiarowym?
Obcy: Xd\
Ty: ciężka praca
Ty: serio
Obcy: A ok
Obcy: To nieźle
Obcy: XD
Ty: Nie znasz żadnego strażnika?
Ty: Boże
Ty: ten wymiar musi być jakoś zacofany
Ty: Mieliście już III wojnę?
Ty: 2023
Ty: Który rok w ogóle jest?
Obcy: Nie jestm Bogiem ! Nie udaje ci si troll
Ty: Nie nazywam Cię Bogiem
Ty: Pytam się serio
Ty: Jaki jest rok?
Obcy: Jasne
Obcy: Twój ostatni
Ty: Oby
Obcy: Noo
Ty: Jeżeli Cię to jeszcze śmieszy
Ty: to pewnie jst 2012
Obcy: Ja sie nie smieje z ludzi w przeciwieństwie do cb
Ty: Nie śmieję się z Ciebie
Ty: No może tylko trochę
Obcy: XD
Ty: Który rok jest w końcu?
Obcy: Ugh
Ty: A po ludzku?
Ty: Nie umiem po trollowego
Ty: trollowemu*
Obcy: Jezu Pank ci sie nie udaje jprdl
Ty: Świetnie
Ty: Niesamowicie mnie to obchodzi
Ty: Ktory jest rok?
Ty: Tylko to chcę wiedzieć
Obcy: Nie jest to zabwne XD o ja sie z tego nie śmieje
Ty: "Nie jest to zabawne" po czym stawia 'XD"
Ty: ten wymiar jest jakiś bardzo zacofany
Obcy: Masz telefo alo komp to sobie zobacz
Ty: albo to tylko Ty
Obcy: NAAjak
Ty: No nie bardzo mam
Ty: Mam tylko taki
Ty: Nie wiem, jak CI to wyjaśnić
Ty: Taki do komunikacji jeden
Ty: To skomplikowane
Obcy: Japier xd
Ty: I że mogę się komunikować z tą stronę
Obcy: No i co net jest
Ty: to to robię
Obcy: XDD
Ty: Po III wojnie go wyłączyli
Obcy: No jasne
Ty: Był w sumie jednym z problemów tylko
Obcy: Nie udawaj debila i nie musisz XD
Obcy: Bo*
Ty: Znieśli już w Ameryce net neutrality?
Ty: Czy nie?
Ty: W ogóle coś o tym słyszałaś?
Ty: To może mi powiedzieć, jaki rok jest
Obcy: Jezu
# Zaproś znajomych na 6obcy.in :) Kliknij -> 
Obcy: Denerwojesz mnie
Obcy: Denerujesz*
Ty: Świetnie
Ty: Ale czy znieśli już w Ameryce net neutrality?
Obcy: To na necie sprawdź i nie udawaj ze jesteś z innej lanety bo to jest żałosne i nie śmieszne.
Ty: nie żadnej lanety
Obcy: planety*
Ty: tylko wymiaru
Ty: To duża różnica
Obcy: jasne boże co za dziecko
Ty: jaki masz problem z napisaniem mi kilku cyferek?
Ty: Potrzebuję tylko roku
Ty: o nic innego Cię nie proszę
Obcy: A ty jaki masz problem z tym ze jestes zj*bany bo udajesz debila a chociaż nie musisz
Ty: Świetnie
Ty: Ale podaj mi rok
Obcy: NAAjak
Ty: Tylko tyle.
Obcy: Niee
Ty: nic innego.
Ty: Dlaczego?
Obcy: Masz telefon
Ty: boże
Ty: Tłumaczyłam Ci już
Ty: że nie mam
Obcy: Haaa geji
Ty: Skąd jestem mamy nieco inny język, przykro mi
Obcy: Łam czy łem
Ty: Dostosowane do innych
Ty: Po Twojemu łem
Ty: po mojemu obojętnie
Obcy: Ta inny wymiar XD
Ty: Przyzwyczajenie
Obcy: 2897327503534503-'6
Obcy: masz
Ty: o ch*j
Ty: nie ta Karolina
Ty: jezus
Ty: Sory Karolina
Ty: Nie ten wymiar
Obcy: Ja nie jestem Karolina
Ty: ku**a mać
Ty: gdzie oni mnie wysłali
Ty: j*bać ich
Ty: nigdy ich nie lubiłem
Ty: elo
Ty: muszę im wpi***olić
Ty: zapłacą mi za to
Obcy: Jezu
Ty: ku**y j*bane
Obcy: Ugh
Ty: do widzenia
Rozłączyłeś się